Odp: Przewlekły ból odcinka lędźwiowego, co dalej?
Strona główna › Fora › Schorzenia i urazy kręgosłupa › Odcinek lędźwiowy › Przewlekły ból odcinka lędźwiowego, co dalej? › Odp: Przewlekły ból odcinka lędźwiowego, co dalej?
Na wstępie przepraszam jeśli kogoś urażam
Nie mam tego w zamiarze.
Teraz sednum sprawy.
Ja powiem to o czym piszecie, od drugiej strony
(Objaśnienie:
– Wasza strona to degeneracyjna, powolna
– moja strona to urazowa, sytuacja w której znalazłem się nagle)
Z jednego z poziomów (L2/L3) – miałem dolegliwości takie jak opisywane przez Was, tylko że stałe, nie dające normalnie funkcjonować.
Na rezonansie – dehydratacja krążka, obniżenie przestrzeni, ale brak ucisku :S
W badaniu: ból palpacyjny (przy dotyku) w okolicach uszkodzonego poziomu
Na RTG wyszła niestabilność (Co ciekawe: nie na RTG fleksji-ekstensji (http://www.ijoonline.com/article.asp?issn=0019-5413;year=2011;volume=45;issue=5;spage=396;epage=403;aulast=Tuli)), tylko na dwóch RTG robionych w różnych miejscach – w jednym mieli rtg do leżenia, w drugim “stojące” (nie wiem sam czym ta niestabilność spowodowana – przeciążeniową dehydratacją krążka + uszkodzeniem więzadeł + stawów międzykręgowych?).
Ponieważ wiadomo, że przy dodatkowej niestabilności uszkodzone dyski lubią sobie np. przy pochylaniu się wysunąć się za daleko powodując ból, powstała koncepcja częściowego usztywnienia sąsiednich kręgów, tak żeby dysk nie przyjmował na siebie zbyt wiele ruchu.
(teraz reklama)
wstawiono mi na ten poziom dystraktor międzykolczysty, i jest gitara. znikł lub bardzo ograniczył się ból palpacyjny, napięcie mięśni, ból przy pochylaniu się, przy siedzeniu. była to przy okazji najprostsza operacja jaką przeszedłem.
Teraz wady:
Różnica między mną a Wami jest taka, że:
– Was to męczy fizycznie i psychicznie od jakiegoś czasu,
– mnie to męczyło od NAGLE i CIĄGLE do czasu operacji,
więc nie miałem dylematów “czy się decydować czy nie”, tylko pytanie “kiedy się wreszcie doczekam na swoją kolejkę” 😉
Z powyższej różnicy wynika też druga rzecz:
– ja byłem pewny, że mi po tym ulży, ponieważ widziałem jak boleśnie spięte są mięśnie próbując skorygować uszkodzenie, i jak każda próba schylenia się czy podniesienia czegoś boli.
natomiast jeśli na taką operację (mimo że lekką) decyduje się ktoś, kogo trochę boli, trochę nie, to ciężko prognozować jakie będą jego subiektywne odczucia po operacji.
Mnie ulżyło ogromnie, natomiast nie zaprzeczam że widziałem również osoby, którym nie ulżyło.
Myślę, że jest to związane z kwalifikacją do zabiegu (zarówno pod względem psychicznym jak i warunkami anatomicznymi – czy np. nie ma jakiejś zbyt dużej niestabilności mogącej wyjść na zdjęciach RTG w zgięciu-przeproście, która powodowała by ruchomość i bolesność rozwiązania.
Ufffffffff.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem, przedstawiając mój inny punkt widzenia.
No i że nikogo nie uraziłem, przede wszystkim.