Dystraktor międzykolczysty L4/L5 (L5/S1)
Strona główna › Fora › Schorzenia i urazy kręgosłupa › Odcinek lędźwiowy › Dystraktor międzykolczysty L4/L5 (L5/S1)
- Ten temat ma 28 odpowiedzi, 5 odpowiedzi, a ostatnio został zaktualizowany 9 years, 1 month temu przez
uzytkownik421.
-
AutorWpisy
-
20 stycznia 2014 o 13:28 #47865
Witam,
Poszukuje osób, które miały z powodzeniem wszczepiony dystraktor między kolczasty na L4-L5 lub L5-S1 (obojętnie jaki typ).
Mam problemy z L4-L5 (najprawdopodobniej), chociaż L5-S1 też tak sobie wygląda. W każdym bądź razie prawo boczna wypuklina na L4-L5 bez widocznego ucisku na korzenie. Głównymi problemami są wszelkiego rodzaju parestezje w okolicach lędźwi, pachwin, prawej nogi (udo, stopa, pośladek) oraz ból w okolicach lędźwi i krzyża (być może od przeciążenia stawów krzyżowo-biodrowych po ostrym stanie uwypuklenia dysku w Sierpniu 2013 roku). Co nasila parestezje i dyskomfort/ból? Siedzenie. To mój główny problem. Nie mogę za długo siedzieć. Chodzenie i leżenie OK. Wszelkie odruchy wg neurologa na razie OK.
Jeżeli bywają tutaj osoby, które z powodzeniem miały coś takiego wszczepione (bez innych dodatkowych zabiegów) to proszę o kontakt.A może ma ktoś pomysł skąd te problemy z siedzeniem ? Nie jest to taki ból, że się nie da wytrzymać. Ale tak co godzinkę muszę iść się przejść i poprzeciągać. A czasami wziąć coś przeciwbólowego. Ból taki piekący/rozlewający w okolicach krzyża/lędźwi.
20 stycznia 2014 o 21:36 #53628Witaj na forum
Czy mógłbyś doprecyzować, czy już masz wstawiony dystraktor, czy dopiero rozważasz taką możliwość ?Ja miałem dystraktory na L4/L5 i L2/L3. Ten na L2/L3 działał niemalże bezbłędnie (czasami miałem lekkie bóle przez niego przy ruchach), i zniósł u mnie przeczulicę pleców, natomiast ten na L4/L5 u mnie nie zdał egzaminu, bo – moim zdaniem – podnosił za bardzo wysokość pomiędzy trzonami kręgów, przez co bolały mnie sakramencko naciągnięte w ten sposób stawy międzykręgowe (to moje prywatne odczucia, nie sprawdzałem czy na wynikach diagnostyki obrazowej faktycznie odstęp był za wysoki). W internecie spotkałem się z opiniami, że dystraktor na L5/S1 to dyskusyjna sprawa, i jego zamontowanie wymaga przede wszystkim mocno wykształconego wyrostka na S1, tak żeby miał się o co zaczepić, natomiast na L4/L5 też różnie ludzie piszą – spotkałem się z tezą, że w dolnej części odcinka lędźwiowego występuje największa krzywizna kręgosłupa, przez co montowanie tam dystraktorów nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Zaznaczam, że to nie jest porada lekarska, tylko napomknięcie o tym o czym ja czytałem/słyszałem, a informacje te mogą być nie pełne i nie przedstawiać całego i obiektywnego obrazu zagadnienia, a dodatkowo nie mam wiedzy klinicznej w temacie.
Pozdrawiam
- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
2oo9.o4.o7 - uraz kręgosłupa w pracy, 2o1o - operacja: L5/S1, L4/L5, L2/L3, 2o12 - operacja L5/S1, 2o13 - usztywnienie L4/L5/S1, 2o16 - stabilizacja L2-S1, 2018 - C5/C6 - Mobi-C
20 stycznia 2014 o 21:54 #53629Witam,
Ano rozważam taką opcję. Ale mimo dogłębnego studiowania tematu nie wiem czy to ma sens w moim przypadku czy też nie. Na razie się rehabilituje i sprawdzam co na mnie działa pozytywnie a co negatywnie. I na razie także nie umiem wyczuć co jest OK a co NIE. Na pewno nie służy mi siedzenie. Jak już wspominałem to moja zmora. Powoduje mega dyskomfort stopy prawej (pieczenie, mrowienie, prądy i takie tam inne) oraz części krzyżowo-lędźwiowej (tu raczej ból, dyskomfort – ciężko to określić). Wrażenie jakby tam w środku coś się kupy nie trzymało.20 stycznia 2014 o 23:02 #53631Tak czysto na próbę – jeśli masz taką możliwość – to odchyl oparcie do kąta 135 stopni, a nie siedź na krześle pod kątem 90 stopni. Badania przeprowadzone rezonansem magnetycznym (pozwalającym na wykonanie badania w różnych pozycjach, nie tylko leżącej jak to jest w Polsce) w kilku krajach dowiodły, że odchylenie oparcia w tył zmniejsza ucisk na dyski a przez to i na nerwy. W Polsce taka postawa siedząca jest obyczajowo przyjmowana za lekceważącą, korzystają z niej przeważnie szefowie, ale według tych badań jest to pozycja najzdrowsza dla organizmu, i najmniej obciążająca kręgosłup. Dlatego ja nie mam nikomu za złe, jeśli rozmawiając ze mną siedzi jak to się w Polsce mówi “rozwalony na fotelu”, czyli z odchyleniem oparcia w tył. Sam przy ostrych bólach pleców właśnie w takiej pozycji odczuwałem największą ulgę, więc nie tylko wspomniane badania ale i doświadczenia własne skłaniają mnie do zaproponowania Ci takiego testu, jeśli masz taką możliwość. Żeby nie być gołosłownym – przykład jednego z artykułów na ten temat: http://www.wholehealthcenters.com/blog/reports/sitting-back-may-be-better-than-sitting-up/
Pozdrawiam- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
2oo9.o4.o7 - uraz kręgosłupa w pracy, 2o1o - operacja: L5/S1, L4/L5, L2/L3, 2o12 - operacja L5/S1, 2o13 - usztywnienie L4/L5/S1, 2o16 - stabilizacja L2-S1, 2018 - C5/C6 - Mobi-C
Za tą wiadomość podziękował(a): perszing3721 stycznia 2014 o 12:40 #53636hmmmmm testuję ……. na razie nie wiem czy mi pomaga. Zobaczymy.
Ale to się kłóci z ogólnie przyjętymi zasadami w przypadku odpowiedniego siedzenia przy dyskopatii.
Zalecane jest siedzenie prosto, najlepiej z poduszką lędźwiową wymuszającą odpowiednią lordozę.
Kolana nieco niżej niż miednica pod kątem 90 stopni. Artykuł zaraz poczytam bo miałem krasz-test z wycieraczką (przymarzła jędza i potem pióro się oderwało) i nie mogłem wcześniej do pracy przyjechać 🙁
Taka nieszczęsna pogoda we Wrocławiu niestety.
Natomiast mi na pewno pomaga jak jedną nogę sobie daje na podnóżek zrobiony na razie z twardego kartoniku.21 stycznia 2014 o 13:41 #53637quote Perszing36″ post=5163:Ale to się kłóci z ogólnie przyjętymi zasadami w przypadku odpowiedniego siedzenia przy dyskopatii. Zalecane jest siedzenie prosto, najlepiej z poduszką lędźwiową wymuszającą odpowiednią lordozę.No to jeszcze jeden artykuł. http://workingergonomics.wordpress.com/2011/03/01/relieving-stress/
“We’ve shown that even within a 10 minute period sitting in these postures, forward slouched and at 90 degrees, you already start seeing signs of water loss in the discs,” says Dr. Bashir. “Just think of that day in day out, year in year out, you will eventually cause degeneration because you’re in a posture that your body doesn’t like.”
Co do poduszki pod odcinek lędźwiowy to się zgadzam – niezależnie od kąta oparcia mi ona przynosiła ulgę jak miałem duże problemy z kręgosłupem. Niemniej jak już siedziałem to siedziałem w pozycji zbliżonej do 135 stopni, dodatkowo z czymś podłożonym pod odcinek lędźwiowy (choćby nawet swetrem). Trochę to raz śmiesznie wyglądało na imprezie sylwestrowej, bo nie mogąc się za bardzo poruszać siedziałem obok 3 dziewczyn które były w ciąży, i wszyscy siedzieliśmy mniej więcej tak samo, bo tak było najmniej niekomfortowo.
Do auta też od czasu urazu używałem (i nadal czasem używam) specjalnie wyprofilowaną, dość twardą poduszkę pod kręgosłup lędźwiowy – bez niej nie byłem się w stanie oprzeć o oparcie fotela z powodu bólu. Raz jej zapomniałem – jechałem przez to kawał drogi nie opierając się w ogóle plecami o oparcie. Miło nie było.
Pozdrawiam- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
2oo9.o4.o7 - uraz kręgosłupa w pracy, 2o1o - operacja: L5/S1, L4/L5, L2/L3, 2o12 - operacja L5/S1, 2o13 - usztywnienie L4/L5/S1, 2o16 - stabilizacja L2-S1, 2018 - C5/C6 - Mobi-C
Za tą wiadomość podziękował(a): perszing3721 stycznia 2014 o 14:27 #53640U mnie chyba jednak lepiej jak siedzę prosto. Jeszcze w domu potrenujemy i jutro znowu w pracy.
Ale jedno mnie zastanawia odnośnie dystraktorów. Bardzo mało ludzi z dystraktorami postuje na stronach o dyskopatii. A z tego co się orientuję to wykonuje czy wykonywało się tych zabiegów stosunkowo dużo. Rozmawiałem z jednym człowiekiem, który mówił, że ekipa z Jastrzębskiego szpitala wykonuje co tydzień kilka tego typu zabiegów w Wodzisławiu. Stąd może być jeden wniosek – większość z nich przynosi poprawę. Bo jakby pogarszało lub bez zmian to były by posty z pytaniami. Może pokręcona trochę logika ale czyż nie może być prawdziwa ?
21 stycznia 2014 o 19:52 #53642quote Perszing36″ post=5167:Może pokręcona trochę logika ale czyż nie może być prawdziwa ?Nie można jednoznacznie powiedzieć, że dystraktory są dobre, albo że są złe. Jak to ktoś kiedyś napisał, efekt końcowy zależy od właściwego doboru metody do pacjenta. Jeśli szpitale o których piszesz stosują dystraktory na podstawie takich kryteriów doboru pacjentów do tego rodzaju zabiegów, które według ich doświadczenia rozwiązują dany wachlarz problemów, to czemu nie – mogą mieć bardzo duży stopień powodzenia. Taki jest chyba ogólnie sens prawidłowego leczenia kręgosłupa – właściwy dobór metody leczenia do konkretnego pacjenta, na podstawie właściwej diagnozy oraz doświadczenia klinicznego lekarza. Piszę to czysto teoretycznie – nie znam dokładnie przypadku tych szpitali o których piszesz i losu ich pacjentów po operacjach.
Ciekawie było by też przeczytać referat Dr. Łątki:
Dystraktory międzykolczyste – zręczny chwyt marketingowy, czy rzeczywista kliniczna potrzeba – omówienie własnych doświadczeń w stosowaniu różnych systemów na przestrzeni ostatnich 8lat.
Łątka D., Kołodziej W., Sobolewski T.
VII Forum Chirurgów Kręgosłupa, Zielona Góra, Bukowy Dworek 29.06-02.07.2011
Źródło informacji o publikacji: http://www.neuro.org.pl/nauka.htmlNiestety chyba nie został opublikowany w internecie, a ciekawy jestem bardzo jakie zawierał wnioski.
Pozdrawiam
- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
2oo9.o4.o7 - uraz kręgosłupa w pracy, 2o1o - operacja: L5/S1, L4/L5, L2/L3, 2o12 - operacja L5/S1, 2o13 - usztywnienie L4/L5/S1, 2o16 - stabilizacja L2-S1, 2018 - C5/C6 - Mobi-C
24 stycznia 2014 o 13:26 #53654Witam
Jestem już dwa lata po wszczepieniu dystraktora międzykolczystego na poziomie L4-L5
Pierwsze pół roku było koszmarne – pomogły masaże i rehabilitacja
Teraz z perspektywy czasu muszę powiedzieć że było warto. Nie odczuwam prawie wogóle bólu kręgosłupa, nie biorę leków przeciwbólowych i wystarczy rehabilitacja raz do roku.
Oczywiście muszę uważać jak siedzę (na dłuższe siedzenie w fotelu muszę mieć poduszkę pod plecami), jak coś podnoszę to kucam (staram się), a przede wszystkim muszę uważać żeby nie zmarzły mi plecy w odcinku lędźwiowym – wtedy robi mi się przykurcz i muszę rozciągnąć kręgosłup ćwiczeniami lub masażem.
Mogę już biegać (przed operacją było to niemożliwe, cisnęło mi na udo, biodro), pływam, jeżdżę na rowerze, normalnie pracuję – dużo jestem na nogach z racji mojej pracy (barman, kelner).
Uważam że warto się zastanowić nad taką opcją operacji – oczywiście nie zdecydowałabym się na każdy szpital.
pozdrawiamZa tą wiadomość podziękowali: perszing37, rojber24 stycznia 2014 o 13:33 #53655Witaj,
Dzięki za informację. A czy możesz krótko opisać co było nie tak przez te pierwsze pół roku i jakie miałeś symptomy ?
Druga sprawa to jaką rehabilitację przechodziłeś po zabiegu i jaką robisz teraz (tą raz w roku o której pisałeś) ?
A trzecia sprawa to gdzie miałeś ten zabieg robiony i jak długo czekałeś ?
A w sumie jeszcze 4 sprawa, która dla mnie jest najistotniejsza – co z tym siedzeniem ? Piszesz, że musisz na to uważać. JA teraz cały czas używam poduchy lędźwiowej a i tak za długo nie jestem w stanie wysiedzieć (albo parestezje albo bóle zmęczeniowe lędźwi – kłuć raczej nie kłuje).24 stycznia 2014 o 13:58 #53656Ogólnie po operacji, przez trzy miesiące siedziałam w domu na zwolnieniu. Ale zrobił mi się przykurcz mięśni przykręgosłupowych w okolicy lędźwiowej (co jest normalną reakcją), którą trzeba rozmasować lub rozciągnąć ćwiczeniami. Po operacji już po 4-6 tygodniach potrzebna jest rehabilitacja, na którą ja niestety czekałam 5 miesięcy! Do tego czasu wspomagałam się prywatnymi masażami, które można było mieć tylko raz w tygodniu. Dwa, trzy razy w tygodniu po godzinie pływałam na basenie. Powiem, że myślałam że po basenie nie ma bóli mięśni, ale bardzo się myliłam. Miałam takie straszne bóle w kręgosłupie, cisnął mi nerw na nogę, nie mogłam wytrzymać. Ale się nie poddałam i dalej chodziłam na basen i na masaż. Po trzech miesiącach na basenie ból zelżał, ale wspomagałam się lekami. No i w końcu jak doczekałam się państwowej rehabilitacji – dostałam laser, pole magnetyczne i ćwiczenia manualne – po ćwiczeniach było lepiej. Ale poprosiłam jeszcze o drugie rehabilitacje – dostałam pole magnetyczne, krioterapię i laser. Po drugiej rehabilitacji rewelacja. Od tego czasu chodzę rzadziej na basen, ale staram się wykonywać te ćwiczenia które miałam na rehabilitacji i jest dobrze. W zeszłym roku na jesień miałam rehabilitacje – pole magnetyczne, krioterapię i masaż. Krioterapia (mrożenie azotem) rewelacja.
Na konsultację w sprawie operacji pojechałam do Słupska do dr Gałązki (prywatnie niestety) i on mi właśnie zalecił wszczepienie dystraktora i powiedział że jak będę o siebie dbać to powinnam mieć spokój na kilkanaście lat. Operację mogłam mieć w każdym szpitalu który je wykonuje ale nie chciałam gdzie indziej Dostałam skierowanie i z racji tego że doktor jest ordynatorem w Słupsku osobiście zapisał mnie na listę oczekujących Czekałam 3 miesiące (co uważam że nie było długo). Po operacji byłam w szpitalu 9 dni (gdzie np. w Gdańsku wywalają cię po 3 dniach do domu). Opieka super, nie wyobrażam sobie lepszych warunków (poza jedzeniem niestety).
Z tym siedzeniem to ja też tak mam że jak długo siedzę to mnie zaczynają plecy boleć. Wstaję wtedy poruszam się trochę, powyginam i jest ok. Te ćwiczenia manualne które wykonuję to głównie wzmacniające mięśnie grzbietu i brzucha, tzw. kocie plecy, na leżąco na brzuchu z kijkiem tzw. kołyska. W szpitalu chyba czwartego dnia po operacji przychodzi rehabilitantka i daje ci listę z obrazkami dwunastu ćwiczeń i już zaczynasz w łóżku ćwiczyć.
Ja perestezje miałam na rok przed operacją, jak “wypadł” mi dysk i na dobre zaczął mnie boleć kręgosłup i zaczęło mi udo sztyletować niemiłosiernie i odczuwałam ból w stawie biodrowym przy chodzeniu. Po operacji ból uda na parę miesięcy wrócił, co mnie zdołowało i dlatego było mi ciężko.
Ale determinacja i rehabilitacja dużo dają.Naprawdę warto się udać na konsultację do neurochirurga. Niektórzy mówią że operacja to ostateczność, ale nie zawsze opcja leków przez całe życie i męczarnia to dobre wyjście. Czasami warto zaryzykować. Ja zaryzykowałam i nie żałuję.
Za tą wiadomość podziękowali: perszing37, uzytkownik42124 stycznia 2014 o 14:05 #53657Nadmienię że jak dowiadywałam się i szukałam informacji o operacjach kręgosłupa, to sporo osób mówiło o Słupsku. Jak leżałam w szpitalu, to na operacje zjeżdżali tam ludzie z całej Polski. Słyszałam również dobre opinie o Elblągu.
24 stycznia 2014 o 14:16 #53658Dla mnie za daleko. Ale dzięki.
Ja muszę celować coś w pobliżu Wrocławia. Wiem także, że w Jastrzębiu-Zdroju/Wodzisławiu dobry neurochirurg robi takie zabiegi. Trzeba się będzie wybrać na kolejną wizytę bo rehabilitacja u mnie marnie działa. Byłem w listopadzie i wtedy nie kwalifikowałem się do zabiegu. Dam sobie jeszcze chwilę a potem wrócę do tematu. NA razie badam teren. Mam niby niedużą wypuklinę, która jednak daje popalić (chyba dlatego, że jest boczna).24 stycznia 2014 o 14:29 #53660Chciałabym jeszcze powiedzieć, że większość ludzi myśli, że jak pójdą na operację, to po niej są już wyleczeni. Operacja jest to narzędzie, które ma pomóc w leczeniu, ale my potem musimy o siebie dbać i poprzez utrzymywanie wagi, ćwiczenia, rehabilitację pomagamy sobie w utrzymaniu efektu operacji. Organizm ludzki jest stworzony z mięśni. Kręgosłup też jest podtrzymywany przez mięśnie. Jeśli nie będziemy ich ćwiczyć i o nie dbać, to będą słabe i każdy wysiłek będzie je osłabiał i wtedy są właśnie problemy i efekty operacji zanikają.
25 stycznia 2014 o 14:19 #53663Wiem wiem. To jasna sprawa. Natomiast powiem tak – ja byłem w dobrej kondycji kiedy mi wypuklina się zrobiła. Idealna waga (83 kg przy 185 cm wzrostu). Co tydzień na basen chodziłem. 2-3 razy w tygodniu konno jeździłem. Dużo w domciu się ruszałem. I co z tego. Jak przez 6-7 godzin w pracy się siedzi przed kompem. A przecież pracy nie mogę zmienić bo na jaką teraz ??? skoro do fizycznej jeszcze bardziej się nie nadaję……. Moim największym błędem było, że nie robiłem sobie przerw. Ale nie miałem praktycznie żadnych sygnałów ze strony kręgosłupa, że coś się dzieje. A teraz ćwiczę, chodzę na basen, na rehabilitację, mam co tydzień masaże na których chyba zbankrutuję. I powiem, że rezultaty są marne. Jeżeli w ogóle są to chwilowe. Więc ileż tak można to ciągnąć. Kiedyś człowiek pęknie i zdecyduje się na jakiś radykalny krok. I albo wtopi albo będzie miał szczęście. A przypadki dobrych zabiegów jak widać są (ja znam przynajmniej 2 z mojej najbliższej okolicy). Takie osoby raczej nie trafiają na takie fora bo zaczynają z powrotem prowadzić w miarę normalne życie.
Tak więc chyba zgodzę się z twierdzeniem, że czasem warto zaryzykować. Ale każdy musi to ryzyko podjąć sam (niestety).25 stycznia 2014 o 21:49 #53665To prawda Znam to z autopsji. Też wydawałam masę pieniędzy na masaże, akupunkturę, leki. Aż w którymś momencie mój lekarz neurolog powiedział że skoro nic mi nie pomaga to niestety jego rola oprócz przepisywania leków przeciwbólowych się kończy i że nie jest w stanie mi pomóc jeśli nie pomyślę o operacji i konsultacji w tej sprawie. Dziś pomimo że nie jestem już jego pacjentką (sam z racji siedzącej pracy poszedł na operację kręgosłupa) jestem mu ogromnie wdzięczna, że był szczery i popchnął mnie w tę stronę A w drugiej kolejności neurochirurgowi że w prosty sposób potrafił wyjaśnić i zobrazować przebieg operacji i w jaki sposób mi ona pomoże
Myślę iż każdy chory i zbolały człowiek dałby każde pieniądze żeby choć odrobinę ulżyć w bólu ale przychodzi taki moment kiedy powie się dość – dlaczego mam bez przerwy wydawać ciężko zarobione pieniądze a efekty są prawie żadne – i podejmie ryzykoJa już teraz faktycznie bardzo rzadko zaglądam na fora, aczkolwiek czasami to robię, gdyż to prawda jestem osobą która przynajmniej na razie ma te problemy za sobą – i tego kochani wszystkim Wam życzę z całego serca!!!!
Za tą wiadomość podziękował(a): uzytkownik42129 stycznia 2014 o 09:21 #53681A czy ktoś wie czy jest możliwość robienia rezonansu w innej pozycji niże leżąca ?
Ja leżąc nie mam dolegliwości lub są one minimalne.
Najgorsza dla mnie pozycja to pozycja siedząca przy której dopadają mnie wszelkiego rodzaju parestezje i ból zmęczeniowy w odcinku lędźwiowym. W pracy jeszcze jakoś siedzę robiąc przerwy co godzinę ale w domu z wieczora już nie posiedzę bo jest to bardzo dyskomfortowe (więc leżę albo chodzę).
Wiem , że RTG można czynnościowe zrobić ale co to da ?? Skoro nie widać na nim krążków.Jeżeli korzenie są drażnione w pozycji w której większość czasu się spędza w ciągu dnia (praca przy kompie, jazda samochodem itd. itp.) to czy w ogóle rehabilitacja może spowodować poprawę ? Czy uwypuklenie dysku może się cofnąć poprzez ćwiczenia i inne dupersznity ? (przypomnę że na razie wykazano u mnie uwypuklenie bez przerwania pierścienia i bez istotnych ucisków – ale to jak wspomniałem było w pozycji leżącej). Bóli korzeniowych na razie brak.
29 stycznia 2014 o 10:17 #5368229 stycznia 2014 o 10:45 #53683quote tomek” post=5215:Fajne – tylko szkoda, że w GB 🙂
We Wrocławiu wiem, że jest otwarty rezonans (jak ktoś ma klaustrofobię), ale nie wiem czy da się w różnych pozycjach robić skany. Sprawdzę.29 stycznia 2014 o 12:02 #53684w Polsce niestety wciąż brak rezonansu, gdzie można wykonać skany w innej pozycji jak leżąca. Może kiedyś się doczekamy. .. otwarty rezonans jest też w Zakopanem w Klinice CM UJ. Miałam tam badanie pare razy, ten sprzęt jest tylko do skanów na leżąco.
- Operacje: 2000 - skolioza, stabilizacja, 2003 - usunięcie instrumentarium po odrzucie, 2013.02 - L4/L5/S1 discektomia z 2 implantami m/kręgowymi, 2013.07 - L4/L5/S1stabilizacja, 06.03.2015 - operacja wszczepienia neurostymulatora rdzeniowego (SCS), etap 1, 12.03.2015 - operacja SCS, etap 2.
- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
-
AutorWpisy
- Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.