Po discektomii L4/L5
Strona główna › Fora › Metody leczenia › Po operacji › Po discektomii L4/L5
- Ten temat ma 57 odpowiedzi, 6 odpowiedzi, a ostatnio został zaktualizowany 4 years, 8 months temu przez
rifle.
-
AutorWpisy
-
28 listopada 2011 o 23:52 #50201
czyli Panie doktorze koło się zamyka , i tak zle i tak nie dobrze
29 listopada 2011 o 02:39 #50204Jakbym wiedział że to nie zarasta, to bym od razu zrezygnował z takiej pracy, i było by idealnie, bo było idealnie zrobione, i się trzymało dopóki nie spróbowałem wrócić do swojej normalnej aktywności.
Jak to się nie zrasta, to po co w ogóle jest to mówienie że po miesiącu czy tam jakimś czasie można wracać do “normalnej aktywności” ? Nie rozumiem. Jak ktoś w pracy siedzi albo stoi, to rozumiem że po miesiącu można wracać, tylko uważać.
Ale przy intensywnych zajęciach praktyczno-technicznych z pracą w pochyleniu i z obciążeniem to jakie to ma znaczenie czy się odczeka miesiąc, trzy, czy dwadzieścia skoro i tak się rozpadnie, skoro rozpadło się wcześniej a silniejsze po operacji nie jest.. Nawet w sąsiednim wątku ktoś znowu użył określenia że można wracać do “normalnej aktywności”. Powinna być chyba przy tym gwiazdka i pod spodem wyjaśnienie, że dotyczy to aktywności nie wymagającej wysiłku fizycznego.
cyt:
quote :“Po microdiscektomi wykonanej z właściwych wskazań i bez powikłań oraz prawidłowym usprawnianiu po operacji, szansa na powrót do pełnej aktywności jest niemal 100%”Nawet jak ktoś w pracy się schyla 400 razy w ciągu dnia, pracuje przez kilka godzin w pozycji pochylonej, dźwiga, chodzi po różnych drabinach/konstrukcjach, w bliżej nieokreślonych pozycjach, 10 razy dziennie wsiada do samochodu i z niego wysiada ?
29 listopada 2011 o 10:28 #50206a ja nie mam ciężkiej pracy z noszeniem schylaniem się po ciężkie przedmioty a też mi pojawiła się rewypuklina powstaje tak czy inaczej , jest osłabiona struktura po operacji jeszcze bardziej niż przed bo jest przecięta “chrząstka-obwódka ” jądra miażdżystego i ma łatwiejszą drogę do wysunięcia się reszty
29 listopada 2011 o 19:02 #50214w takim razie w ogóle nie rozumiem propagandy sukcesu metod mało inwazyjnych w stosunku do np. DSS. Tym bardziej jeśli to ma 20-25% szans na rewypuklinę. Przez propagandę sukcesu rozumiem lekarzy, którzy leczą tylko i wyłącznie takimi metodami, i mówią że to najnowsza i najwspanialsza technika, a wszystkie inne są przestarzałe. jeden z takich lekarzy np.zmienia co chwilę gabinety w których przyjmuje :dry:
na DailyMotion można znaleźć np. wypowiedzi chirurgów z USA, którzy wyraźnie tłumaczą, że małoinwazyjność nie polega na tym, że się ma 2 narzędzia i nimi próbuje wszystko zrobić, bo to jest niemożliwe, ale na tym że się ma kilkadziesiąt metod i dobiera odpowiednią, najmniej inwazyjną, w zależności od schorzenia, dokładnie dobraną do schorzenia.Przykładowo:
http://www.dailymotion.com/video/xea35l_the-differences-between-minimally-i_lifestyleJest tam tego więcej, z różnych szpitali/klinik.
29 listopada 2011 o 19:43 #50216rozumiem że te 20-25% to ogólnoświatowe wyniki? pewnie polskie procenty są o wiele większe ,ale to ktoś inny może potwierdzić kto ma dostęp do takich danych . Panie doktorze-administratorze ile panu pacjentów wraca z rewypukliną po pierwszej operacji tak z ciekawości ?
29 listopada 2011 o 21:22 #50218To pytanie do Spine Tango czyli światowego rejestru. Myśle, że będzie to w granicach do 5%. W Polsce pojęcia nie mam, prawdziwych rewypuklin czyli nawrotu dolegliwości po jakimś czasie z wypukliną w MRI widziałem może kilka, trudno powiedzieć.
- dr hab. Grzegorz Miękisiak, prof. nadzw.
specjalista neurochirurg
Specjalistyczny Szpital im. T. Marciniaka we Wrocławiu
Umów wizytę we Wrocławiu
30 listopada 2011 o 00:14 #50220jakoś te 5% do mnie nie przemawia po tym jak czytam ile ludzi dotyka wypuklina wtórna np mój teść i ja mieliśmy robione pierwsze operacje w niedalekim czasie od siebie, ja i on po jakimś czasie dostaliśmy wtórnej protruzji jądra miażdżystego.
30 listopada 2011 o 04:27 #50221Pierwszy artykuł z brzegu:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21343849
John Hopkins Hospital. Rewypukliny: 23%, z tego 13% bezobjawowych, 10% objawowych.
Cyt: “CONCLUSION.: Nearly one-fourth of patients undergoing lumbar discectomy demonstrated radiographic evidence of recurrent disc herniation at the level of prior surgery, the majority of which were asymptomatic.”
Może to nie jest wzorowy szpital – nie wiem, nie byłem – ale w innych artykułach też ciężko coś poniżej 11% objawowych i ogółem 20-25% radiologicznych znaleźć.
Pełna wersja: http://w3.cns.org/dp/2011DSPN/105.pdf
Źródło: http://www.cns.org/
Skąd takie różnice w wynikach?
W tym badaniu zbadano wszystkich pacjentów regularnie, w tym zaraz po operacji oraz w kolejnych odstępach czasu – niezależnie od tego czy zgłaszali objawy czy nie.Natomiast normalnie w praktyce badani są tylko ci pacjenci, którzy zgłaszają ból lub objawy neurologiczne, i nie uda się ich odesłać do psychologa, więc trzeba zrobić MRI.. Czyli jeśli 23% pacjentów ma rewypuklinę, z tego 10% zgłosi dolegliwości, z tego 6% uda się odesłać do psychologa, to statystycznie zostaje 5% osób z rewypuklinami, czyli wszystko się mniej więcej zgadza.
1 grudnia 2011 o 18:12 #50244Rifle
– co do tego że każdy lekarz mówi co innego – też o tym pisałem, przeczytaj: https://drkregoslup.pl/forum-dyskusyjne/pozostale-tematy/opinie-o-lekarzach-fizjoterapeutach/zroznicowanie-lekarzy
– jakiemuś lekarzowi trzeba zaufać, najważniejsze żeby to był lekarz który się zajmuje kręgosłupami i odnosi przy tym efekty
– rehabilitacja: skoro tutaj niektórzy mówią, że może pomóc i że powinna być jak najszybciej, to nie wiem, może warto spróbować. ale to by musiał lekarz na żywo zlecić i potwierdzić, a nie przypadkowy rehabilitant, i nie przez internet, bo miesiąc po operacji rehabilitacja może różnie zadziałać. schylisz się, pogorszy się, i co. jak już to pod okiem takiego lekarza który jak się pogorszy to coś będzie mógł zadziałać, a nie zostawi Cię w gorszym stanie. ja bym się bał napisać Ci przez internet, żebyś coś ćwiczył. byłeś u lekarzy, powiedzieli Ci czy operować czy rehabilitować – weź to też pod uwagę, nawet bardziej niż to co jest na forum. forum może być jako druga opinia czy trzecia, ale nie jako pierwsza
– administrator napisał, że rewypuklin się raczej nie reoperuje bez instrumentacji, i z tego co wiem to tak przeważnie jest, więc ja osobiście trochę bym był sceptyczny co do tego lekarza, który Ci powiedział że to się będzie bez stabilizacji trzymać, skoro się wcześniej już nie trzymało :unsure:1 grudnia 2011 o 20:31 #50250oj lepiej porozmawiaj jednak z innym neurochirurgiem bo faktycznie “Użytkownik” ma rację odnośnie że nie da rady bez stabilizacji chociażby międzytrzonowej
1 grudnia 2011 o 21:20 #50252A po jakim czasie wróciliście do pracy? Bo mi tu szacują jeszcze około pół roku … Jutro mija 7 tydzień od operacji a ja co najwyżej daje radę 3 godziny spędzić na nogach bez odpoczynku… Oczywiście potem boli mnie parę godzin, ale przechodzi no i drętwieje noga, ale też czasowo.
1 grudnia 2011 o 22:26 #50253po pierwszej operacji w 2007 to 9 mc byłem na zwolnieniu w tym zaliczyłem sanatorium z zusu bo wysłali na rehabilitacje, a teraz jestem od maja na zwolnieniu i jutro idę na komisję do zusu bo przekroczyłem 182 dni zwolnienia
2 grudnia 2011 o 19:53 #50259quote administrator” post=1206:W jednym randomizowanym badaniu dokładano do discektomii DIAMa i okazało się… że jest więcej rewypuklin.
A rewypuklina najlepszym się zdarza, można minimalizować ryzyko przezTo akurat mogę zrozumieć – DIAM jest elastyczny, i organizm/mięśnie błędnie myślą że obciążenia dynamiczne z DIAM są właściwymi/bezpiecznymi. W związku z tym przy skrajnych ugięciach DIAM może się powiększać przepuklina. Musiał by mieć ustawialny limit na granicę obciążenia nie powodującą zbytniego ucisku krążka żeby tak nie było. Coś jak amortyzator + sprężyna + odbojnik w samochodzie. A że nie ma, to ja go np. nie chciałem (wybredny pacjent). A szczególnie na poziom gdzie była niestabilność. SpineUniverse podaje przypadki, że przy niestabilności efekt daje dopiero sztywne połączenie sąsiednich trzonów (http://www.spineuniverse.com/professional/pathology/degenerative/isolated-l2-l3-lumbar-degenerative-disc-disease-3), więc na DIAMie by była masakra (moje prywatne odczucie w konkretnym przypadku). Jak dla mnie to dystraktory dynamiczne powinny być stosowane tylko jeśli się da określić parametry dynamiczne dysku u danego pacjenta (a było by ciężko..), albo tam gdzie dysk jest prawie zdrowy i nie ma żadnych innych anomalii w segmencie. Albo na życzenie pacjenta, jak ma ochotę potestować.
Nieoficjalne efekty stosowania dynamicznych i statycznych dystraktorów są opisane na stronie podanej w wątku https://drkregoslup.pl/forum-dyskusyjne/metody-leczenia/leczenie-chirurgiczne/opinie-dss-i-m6-okiem-projektanta-implantow
2 kwietnia 2012 o 02:58 #51405Rifle – jak tam u Ciebie się losy potoczyły ? Coś zniknąłeś nagle, jakbyś ozdrowiał albo do szpitala się wybrał.
3 kwietnia 2012 o 16:49 #51425Witajcie!
Faktycznie zniknąłem nagle, ale już spieszę z wyjaśnieniami 🙂 Więc generalnie po operacji było u mnie ciężko. Po 3 miesiącach miałem śmigać jak nowonarodzony a ja ledwo co wstawałem do kibelka … Męczyłem różnych lekarzy jak ostatni natręt bo liczyłem na cudowne ozdrowienie …
Trochę zbyt mechanicznie podszedłem do tematu-myślałem, że mój kręgosłup jest jak silnik i wystarczy wymienić to co się zużyło, przesmarować i będzie działać jak nowe … Otóż mój kręgosłup zaczął wracać do w miarę normalnego funkcjonowania po jakiś 5 miesiącach czyli jakiś miesiąc temu.
Posłuchałem się w końcu bdb lekarza do którego miałem i mam pełne zaufanie (w końcu takiego znalazłem…) i robiłem to co mi kazał – czyli nic! Tak dokładnie, nic po prostu leżałem, odpoczywałem, nie przeciążałem się zbytnio. Odbyłem 2 rehabilitacje, skończyłem drugą w zeszłym tygodniu. Rewypukliny nie ma – to był artefakt w rezonansie… Dopiero w lutym zrobiłem następny rezonans na aparacie wysokopolowym (dowiedziałem się po raz pierwszy, że tak istnieją 😉 i tam już nie było artefaktów-jest natomiast blizna, ale na tyle mała, że lekarz stwierdził, że większym ryzykiem byłaby ponowne reoperacja niż próba rehabilitacji, zwłaszcza, że robię bardzo duże postępy.
Ale musiałem swoje po prostu przeleżeć … Schudłem też kilkanaście kilo bo ważyłem 111kg przed operacją a teraz 97kg i nadal idzie w dół chociaż ostatnio trochę gorzej 😉 ZUS wysłał mnie też do sanatorium, będę jechał za 2 miesiące bo międzyczasie mam jeszcze jedną rehabilitację.
Tak to wygląda u mnie w skrócie. Trochę się rozpisałem… 🙂 Gdybyś ktoś miał jakieś pytania to chętnie odpowiem. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
P.S. Użytkownik – jak u Ciebie? Widzę w statusie kolejną operację? Jeśli już opisywałeś na forum to proszę, podeślij mi może linka bo ja tu już się trochę gubię … 🙂 Pozdrawiam!
Za tą wiadomość podziękował(a): uzytkownik4213 kwietnia 2012 o 22:00 #51429Rifle – no to ogólnie dobrze 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
quote :P.S. Użytkownik – jak u Ciebie? Widzę w statusie kolejną operację? Jeśli już opisywałeś na forum to proszę, podeślij mi może linka bo ja tu już się trochę gubię …Opis był tu – https://drkregoslup.pl/forum-dyskusyjne/metody-leczenia/po-operacji/po-foraminotomii-l5-s1 . W końcu się pozbierałem pod koniec zeszłego roku zdrowotnie trochę, zapisałem i poszedłem na operację w tym roku – zawory bezpieczeństwa przekroczenia progu bólu już mi trochę puszczały, nawet przy leżeniu. Teraz też stosuję metodę “czekać i nic nie robić”, w przeciwieństwie do poprzednich operacji kiedy odruchowo robiłem jak najwięcej.
W skrócie, zgodnie z myślą “Za wszystkie swoje dobre uczynki zostaniesz jeszcze za życia ukarany” nadal póki co cierpię, i nadal robię dobre uczynki, choćby na forum :side:
Dzięki za info o rezonansie – nie wiedziałem, że jest tak istotna różnica na wysoko-polowym (że artefakt na nisko-polowym może wyglądać jak rewypuklina), chociaż wiedziałem, że takie istnieją i widziałem badania z nich.
Uf.
Pozdrawiam 🙂
26 września 2012 o 09:44 #51912Odkopuje temat. Przeczytalem watek i sie zastanawiam… W koncu ten pierscien wloknisty sie goi czy nie goi? bo chaos panuje 🙁 A moze sie goi tylko jak nie bylo operacji? 🙁
Prosiłbym o odpowiedz
Pozdrawiam
Dobra znalazlem
quote :Administrator napisał
Rzeczywiście środkowa część krążka międzykręgowego czyli jądro miażdżyste nie jest unaczynione i nie jest w stanie się regenerować. Zewnętrzna część – pierścień włóknisty – jak najbardziej się goi, tyle że miejscu elastycznej tkanki pojawia się włóknista bliznaZa tą wiadomość podziękował(a): uzytkownik42111 maja 2018 o 12:35 #62966No to odkopię temat bo widzę, że ktoś punktuje wszystkich pytaniami na priv – jestem po ponad 6 latach po operacji (szczegóły w tym wątku od pierwszej strony) ogólnie było całkiem nieźle aczkolwiek zdarzało się, że mi noga zdrętwieje albo coś zaboli. Niestety mimo, że początkowo schudłem i zszedłem z wagą do 92kg to potem już tylko tyłem i dobiłem do 120kg… Ćwiczyć mi się nie chciało a zapewne gdybym utrzymał wagę i wzmacniał zgodnie z zaleceniami kręgosłup to pewnie wróciłbym do sportu i nie miał dolegliwości A tak teraz muszę walczyć o zrzucenie balastu bo kręgosłup daje się coraz bardziej we znaki i zapewne kolejne wyjazdy do sanatoriów się szykują (i oby tylko tyle).
PozdrawiamZa tą wiadomość podziękował(a): uzytkownik421 - dr hab. Grzegorz Miękisiak, prof. nadzw.
-
AutorWpisy
- Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.