Zagwozdki przed operacją L4/L5
Strona główna › Fora › Metody leczenia › Po operacji › Zagwozdki przed operacją L4/L5
- Ten temat ma 116 odpowiedzi, 14 odpowiedzi, a ostatnio został zaktualizowany 3 years, 8 months temu przez
lukas8504.
-
AutorWpisy
-
16 lutego 2015 o 19:23 #56435
Ja się darłem jak mnie bolało, w ogóle nie spałem jak przez ból (max. czas snu 4h na tydzień), neurolog się śmiał,że spanie to nie wszystko, dopiero neurochirurg usuwając sekwestr rozwiązał problem.
Żadna pozycja nie przynosiła ulgi, dopiero jak sekwestr się “ułożył” wtedy mogłem pospać 2-4h na dobę na brzuchu.
Jedyne co pomagało to poltram combo (tramal) z alkoholem, choć raczej sam alkohol pity do “bólu”.16 lutego 2015 o 19:46 #56436@gchmurka – skoro planujesz robić rezonans, i masz wizytę kontrolną, to chyba wszystko się wkrótce wyjaśni.
Z tego co widzę, to jesteś miesiąc po operacji. Chciałem zapytać, czy poza tym że chodzisz, to nie przeforsowujesz się zbytnio? Dostałeś po operacji pas lędźwiowy uniemożliwiający schylanie się ze zgięciem odcinka lędźwiowego ? Nie dźwigałeś nic ? Nie pochylałeś się ? (choćby do sznurowania butów).
Jeszcze takie pytanie: czy bierzesz jakieś leki przeciwbólowe, czy to są bóle BEZ żadnych leków ? Jeśli bierzesz to jakie i w jakich ilościach?
Może jednak sobie odpuść intensywne spacery, a raczej rób ćwiczenia izometryczne. Odpocznij porządnie z tydzień, zobacz czy będzie poprawa.
- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
2oo9.o4.o7 - uraz kręgosłupa w pracy, 2o1o - operacja: L5/S1, L4/L5, L2/L3, 2o12 - operacja L5/S1, 2o13 - usztywnienie L4/L5/S1, 2o16 - stabilizacja L2-S1, 2018 - C5/C6 - Mobi-C
16 lutego 2015 o 22:07 #56437Żadnego pasa nie dostałem i nie zalecali nosić.
Od operacji jadę bez przeciwbólowych, nic, w szpitalu też nic nie brałem, w domu może jeden raz ibuprom. Ogólnie nie łykam żadnych przeciwbólowych leków bo zdaje mi się że mam wysoko przesunięty jego próg odczuwania i wiele jestem w stanie zaakceptować (np. u dentysty nawet kanałowe robię na żywca).
Przez pierwsze 2-3 tyg po operacji nie zginałem się w pół. Buty zakładam zarzucając nogę na kolano w pozycji siedzącej z plecami prosto. Z podłogi podnoszę rzecz robiąc przysiad jedyne co dźwigam to butelkę mineralnej…
Ból jest tylko jak stoję lub idę, miałem to samo wcześniej ale szło w obie nogi i zdecydowanie słabiej. Teraz wali tylko w prawą z tej strony z której robili dojście.
Dlatego obawiam się że albo za mocno ruszyli nerwem, albo coś się tam dzieje nie tak.
Położenie się czy to wyprostowany na plecach, czy na boku, albo w pozycji embrionalnej, albo zwykły siad łagodzi atak bólu który przychodzi po spacerku, jak stoję zdaje się że jest mniej odczuwalny.
Przejdę 100m i się zaczyna, jak idę z bólem to się on wzmacnia i aż drętwieje stopa.
Ewidentnie ten ból jest jak stoję i pewnie góra ciała naciska na kręgosłup (wtedy coś drażni nerwa).Wizytą kontrola i rezonans to obowiązek skoro coś cały czas boli i to nawet bardziej niż przed zabiegiem. Wcześniej mogłem i pół dnia iść, ważne żeby się nutę zatrzymywać na dłużej bo łydki drętwiały, teraz przejść 100m bez bólu się nie da bo ból w nieszczęsnej prawej nodze.
17 lutego 2015 o 01:25 #56438Wiem, że to dla Ciebie bezwartościowa informacja, bo kluczowy u Ciebie będzie rezonans, ale ja przy wszystkich moich operacjach zaobserwowałem/wywnioskowałem, że te najbardziej bolesne objawy mijają raz ekspresowo (od razu po operacji), a raz po jakimś czasie (u mnie to za każdym razem był różny) – w każdym razie na podstawie obserwacji siebie stwierdziłem, że jak coś albo się całkiem nie poprawi, albo nie zaczyna ulegać istotnej, odczuwalnej na co dzień poprawie do 3 miesięcy po operacji, to w moim przypadku oznaczało to zawsze, że coś jest nie tak, i po tych 3 miesiącach raczej już się to nie poprawiało. Najgorzej było po wstawieniu cage’a, bo miałem ból jakbym był kilka godzin po operacji przez jakieś 2-3 miesiące, nie dało się z powodu bolesności tych czynności: kaszlnąć, kichnąć, głęboko oddychać ani nawet zaśmiać. Między drugim a trzecim miesiącem od operacji zaczęło to dość szybko ustępować, z dnia na dzień było coraz lepiej. Z moich rozmów z innymi pacjentami wynika, że u nich to trwało o wiele krócej, ale jak się okazało u mnie były pewnie powikłania po operacji (został gdzieś fragment dysku który uciskał na nerw, tam gdzie go nie powinno być), które wymagały jakiś rok później reoperacji. Pewnie gdyby nie to, to po tych 3 miesiącach byłoby OK.
Jak zaznaczyłem na wstępie – niewiele Ci ta historia pewnie pomoże, no ale wiedz że nie każdemu od razu ból mija. Gdybyś się nie wybierał na MRI, Twoje zmartwienie objawami mogłoby być dużo większe.
Pozdrawiam
- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
2oo9.o4.o7 - uraz kręgosłupa w pracy, 2o1o - operacja: L5/S1, L4/L5, L2/L3, 2o12 - operacja L5/S1, 2o13 - usztywnienie L4/L5/S1, 2o16 - stabilizacja L2-S1, 2018 - C5/C6 - Mobi-C
Za tą wiadomość podziękował(a): perszing3717 lutego 2015 o 14:16 #56440witaj “gchmurka” Widze że bardzo cierpisz. Ja jestem po operacji fenestracji L5/S1. Pozostał mi niedowład lewej nogi.
Od pierwszego dnia po operacji odczuwałam potworny ból w lewej łydce. Jakbym tam miała kamień. Do tego potwornie marzła mi stopa i nie czułam połowy stopy wzdłuż. Lekarze uspokajali, że to efekt odbarczenia uciśniętego nerwu, że nerw uwolniony z ucisku na początku jeszcze bardziej obrzęka, do tego jeszcze poruszanie go w czasie operacji to coś czego nerwy nie lubią.
Mnie kazali przez 6 tygodni po operacji raczej leżeć, nie przeciążać pleców, nie siedzieć za długo. Przejść kilka kroków i kłaść się. Pamiętam to wyraźnie, bo bardzo liczyłam, że po 3-4 tygodniach wrócę na studia a na druku zwolnienia zaznaczyli mi “chory powinien leżeć” i poszłam do lekarza sie o to spierać. Więc usłyszałam, że 6 tygodnie oszczędzania i raczej leżenie, dostałam na ten czas fraxiparynę podskórnie. noge ubierałam w ciepłą skarpetkę i jeszcze kładłam termofor do łóżka. Po 6 tygodniach, gdy byłam na wizycie u neuroortopedy zalecił mi zażywanie leku przeciwzapalnego z grupy NLPZ i Cyclo3fort na poprawę krążenia w nodze . Ból nogi ustąpił po 3 miesiącach, do pracy wróciłam po 5 mies. Korzystałam z rehabilitacji ZUS w ramach prewencji rentowej – bardzo mi tam pomogli. Życzę Ci powrotu do zdrowia i cierpliwości w powrocie do pełnej sprawności. W sprawach nerwów i ich regeneracji trzeba cierpliwości.Za tą wiadomość podziękował(a): uzytkownik42123 lutego 2015 o 13:42 #56477A więc ciąg dalszy epopei.
Wizyta kontrola za wiele nie wyjaśniła, poza tym że neurochirurg który mnie operował zapewnił jeszcze raz że operacja przebiegła pomyślnie i powinno być wszystko ok.
Zalecił zwiększenie ruchu, mam chodzić więcej, jak zaczyna boleć to siadać w pozycji która przynosi ulgę. Powiedział że tak może być i że u niektórych pacjentów których operował takie objawy się utrzymują nawet przez 2-3 miesiące.
Zalecił jakąś fizjoterapię, basen, ruch i powiedział że powinno powoli puszczać (najlepiej żebym sobie sprawdzał jaki odcinek mogę przejść bez bólu, teraz 100m, a na przykład za tydzień 200) i na tym etapie nie warto się tym jeszcze stresować.
MRI jest bez sensu, nic tam nie zobaczymy, bo żeby było coś miesiąc po operacji to musiał bym mieć duży nawrót taki że ból utrzymywał by się cały czas albo dawał jakieś inne objawy (np. opadanie stopy, etc).Tak więc pozostaje czekać i walczyć powoli z tym dziadostwem. Właśnie zapisuje się na rehabilitację (na szczęście mam to w pakiecie medycznym z pracy więc nie da po kieszeni). Z objawów na plus zauważyłem że jak idę wolno zapierając się na wózku w supermarkecie to mogę długo chodzić bez ataków dużego bólu. Coś tam wierci i ciągnie w nogę, ale jest do zniesienia. Jak idę szybko, to ból szybciej przychodzi. Wniosek, zrzucić zbędne kilogramy (aż dziesięć) 🙂
Wpis od neurochirurga z wizyty:
Typowe objawy pooperacyjne, bez objawów rozciągowych. Zalecane zwiększenie aktywności fizycznej, rehabilitacja rozciągająca i wzmacniająca mięsne pleców i brzucha.Spytałem się czego jeszcze unikać, to mówił że nagłych i szybkich skłonów i skrętów tłowia, mogę to robić ale powoli i świadomie aby przywitać się do takiego ruchu.
Najgorsze jest to, że nie zalecał jeszcze powrotu do pracy i wypadł kolejne L4 na miesiąc.
Dodatkowo jak mną ruszał, to zauważyłem że ból do pośladka i w łydkę idzie kiedy wyginam plecy do tyłu stojąc na prostych nogach, sprawdziłem to kilka razy np. testując wstając po odpoczynku i jak się wygnę w tył to od razu kłuje w tyłek i idzie do łydki. Dziwne, bo przy przepuklinie i ucisku taka pozycja powinna przynosić ulgę wpychając dysk w stronę brzucha i zmniejszać ucisk nerwa.Ps. Kupiłem sobie w Biedronce poduszkę sensoryczna do siedzenia (taki jakby dysk) za całe 29 zł, w porównaniu z krzesłami do aktywnego siedzenia to ułamek ceny. Siedzi się na tym trochę jak na piłce i trzeba balansować, efekt taki że jak zjadłem obiad siedząc na tym dysku (10 min) to plecy takie jakby lekko zmęczone, więc działa dobrze aby nawet podczas siedzenia wzmacniać gorset mięśniowy.
Za tą wiadomość podziękowali: perszing37, uzytkownik42123 lutego 2015 o 14:03 #56478gchmurka: przypomniała mi się jedna dziewczyna, która miała wstawiany DIAM. Po wstawieniu było nawet lekkie pogorszenie objawów. Trwało to tak do pół roku i potem nagle zaczęło odpuszczać. Oczywiście rehabilitowała się plus bodajże basen. Jak odpuściło to na dobre. Pracuje bodajże jako kelnerka i bywa sporadycznie na tym forum. Więc czas leczy rany…………
BERET mi życie ratował jak jeszcze odpowiedniego krzesła nie miałem. Do samochodu średnio wygodny – lepsza jest profilowana poducha z pianki.
Beret raz miewałem pod tyłkiem a innym razem pod pleckami.
Teraz wystarczy że siedzę na zwykłych krzesłach na imprezie, szkoleniu, odprawie itp. – to potem zdycham masakrycznie. Teraz mogę być beta testerem krzeseł – po 5 minutach wiem czy jest wygodne czy nie hehehe1 marca 2015 o 17:02 #56565Witam ponownie.
Chyba zaczyna się jakaś poprawa, coraz dalej mogę przejść (w tej chwili około 15 min marszu) ból jakiś taki mniejszy, albo nie dopuszczam do zbyt dużego nasilenia. Nadal trochę po wysiłku cierpnie mi lewa stopa i boli już raczej w pośladku lub udzie nie ciągnąć tak mocno w łydkę.
Najlepiej działają jednak 2-3 piwka, rozluźnię się i nic bite czuje. Po nocy rozruch taki trochę ciężki, ale przeciąganie na łóżku plus ćwiczenia i już do kibelka nie idę jak dziadek.Zacząłem rehabilitację pole magnetyczne, prądy, masaże, ćwiczenia.
Ćwiczę codziennie też w domu po 3 razy, są to ćwiczenia mięśni głębokich. Bez jakiś skłonów czy naciągnań.Zobaczymy jak to się potoczy i czy objawy będą ustępować nadal z tej nieszczęsnej lewej nogi.
Dziwne że wszyscy mówią że i tak jest super jak na miesiąc po zabiegu, może za dużo od siebie wymagam (pewnie dlatego że lewa noga jest super i chciałbym aby prawa była taka).
Zamierzam wybrać się na basen, może od razu nie zacznę pływać jak kiedyś (godzina bez przerwy), ale na pewno pobawię się biczem wodnym i zluzuję mięśnie w ciepłej zupie jaccuzi.
Jakie style pływania polecacie, czy kryta żaba, kraul i na plecach są w pełni bezpieczne.Za tą wiadomość podziękował(a): uzytkownik4211 marca 2015 o 22:07 #56573Pływanie ponoć najlepiej na plecach, od żabki podobno szyjny się przeciąża.
1 marca 2015 o 22:19 #56574Wcale nie. Żabka odkryta jest do bani. Można kraulem, żabką zakrytą czy jak się to zwie…. Pływanie odciąża. Dzisiaj pływałem i tak i tak i było ok. Bicze wodne są ok. I sauna.
8 marca 2015 o 21:16 #56642To ponownie ja.
Jest coraz lepiej ból jakby ustąpił. Wczoraj i dzisiaj zrobiłem około 5 kilometrowe spacery bez żadnych bólów i mrowień, również mogę bez problemu stać. Nic brak bólu jestem szczęśliwy.
Jedyny dyskomfort to po takim spacerku trochę zmęczone są okolice lędźwi ale to jest naprawdę nic.
Mogę powiedzieć że w końcu radość życia wróciła.
Cały czas jeszcze chodzę na rehabilitację magnes, prąd, masaż, ćwiczenia.Teraz trochę goryczy 🙂
Cały czas rozruch poranny jest utrudniony, budzę się z trochę zmęczonymi plecami i wstaje do kibelka trochę jak dziadek, ale wystarczy trochę gimnastyki i ruchu i jest ok. Rehabilitaci mówili że dużo pacjentów tak ma i z czasem to przejdzie.
Podczas skrętów tułowia nadal mam ten ból w pośladku promieniujący do łydki, ale zakres skrętu bez bólu cały czas się chyba zwiększa. Potrafię się ustawić w takiej pozycji: leżąc na plecach tułów skręcam w lewo, oba pośladki na ziemi i delikatnie próbuję miednicę wypychać w prawo.
Wtedy właśnie jest taki ciągnący ból od prawego pośladka do łydki. W życiu mi to nie przeszkadza, mam nadzieję że całkowicie przeminie (choć to może daje o sobie znać moja 2 nieoperowana przepuklina l5/s1). Taki sposób wywołania bólu odkryłem dopiero 3 dni temu, muszę porozmawiać o tym z rehabilitantą, może coś się zdradzi albo przynajmniej uodporni na niego.
Aktywność seksualna też bez problemów (chodzi o ruchy posuwiste), w czasie nie czuje bólu, dopiero po trochę czuje zmęczenia w lędzwiach oraz delikatne ciągnięcie w łydkę. Ale z dnia na dzień takie trochę słabsze.
Na basenie trochę kiepsko, popływam żabka 15 min i ciągnie do łydki, kraul po 3 długościach basenu muszę odstawić głównie przez rotację tułowia bo ciągnie, delfin odpada na przebiegach, zostaje tylko grzbiet. Ale nie jest źle, trochę popływam żaba i na plecach, a potem macham sobie nogami przy brzegu albo idę posiedzieć w ciepłej zupie jaquzzi.Kolejny minus to waga :-), zmniejszenie aktywności ruchowej to +6kg na wadze. Teraz do zrzucenia mam już 16 zamiast 10 kg albo i więcej mięśnie się zmniejszyły a sadło urosło w przeciągu tych prawie 2 miesięcy.
Ogólnie jestem mega zadowolony. Cyba coś się ruszyło na dobre. Przede wszystkim bez bólu mogę stać, chodzić, siedzieć, leżeć brak tego charakterystycznego bólu jak przy naciąganiu i mimowolnego napięcia mięśni. Dyskomfort na basenie czy też podczas skrętu tułowia nawet jak zostanie to będzie to lepsze niż problemy ze staniem.
Zobaczymy co będzie jak wrócę do pracy i znów 8H siedzenia.
Za tą wiadomość podziękowali: wrongbit, uzytkownik421, perszing37, adbur9 marca 2015 o 07:06 #56645Najważniejsze, że możesz robić te “ruchy posuwisto zwrotne” :))) i to codziennie.
A tak na poważnie – dobrze, że się coś ruszyło. Jakieś pozytywy na początek tygodnia.9 marca 2015 o 11:53 #56648Do pracy kup sobie fotel http://kuliksystem.com/fotel_biurowy_elegance.html. Mam taki od miesiąca i naprawdę czasami zapominam, że trzeba wstać i się rozprostować.
9 marca 2015 o 12:00 #56649BUSINESS jest kapkę tańszy. Bez niego już dawno bym musiał zrezygnować z pracy. A tak to się może jakoś dokulam do operki.Chociaż dzisiaj jest nieciekawie. Może po weekendzie – był dość pracowity. Zawsze przeginam jak się lepiej poczuje.
9 marca 2015 o 12:17 #56650@adbur – jak od miesiąca jak piszesz o nim od kilku miesięcy :whistle: A nie, przepraszam. To Perszing 😀
- Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
2oo9.o4.o7 - uraz kręgosłupa w pracy, 2o1o - operacja: L5/S1, L4/L5, L2/L3, 2o12 - operacja L5/S1, 2o13 - usztywnienie L4/L5/S1, 2o16 - stabilizacja L2-S1, 2018 - C5/C6 - Mobi-C
9 marca 2015 o 12:28 #56651Bo my prowizję dostajemy od KULIKA hehehehhe
A tak na poważnie – genialnie się sprawdza.
Każde inne krzesło czy fotel powodują u mnie niezłe problemy z siedzeniem. A na tym jakoś wytrzymuje. D…..nie urywa ale wytrzymać się da.9 marca 2015 o 13:07 #56652Ja myślę o krześle z balancerem aby cały czas pracować mięśniami przy kręgosłupie. Na razie mam poduszkę sensoryczna do siedzenia, zobaczę jak się sprawi przy dłuższym siedzeniu.
Docelowo chciałbym fotel z siedziskiem ruchomym/balansującym, najtańszy znalazłem za 900 zł z systemem Body-Balance-Tec® w jednym sklepie wysyłkowym. Patrząc na ceny jest o połowę tańsze niż inne tego typu siedzenia.
Ja nie potrzebuje czegoś co złagodzi ból bo podczas siedzenia go nie mam, chce cały czas wzmacniać mięśnie aby jak najbardziej odciążyć kręgosłup bo niezoperowany dysk poniżej też jest całkowicie przerwany ale na razie jeszcze nie naciska na nerwy i raczej nie daje objawów neurologicznych. Tak sobie wymyśliłem, że jak przy siedzeniu będę musiał balansować to tylko wzmocni mi to gorset mięśniowy i może bez problemów dożyję normalnego starczego lumbago 🙂Ps. Dostałem ochrzan od rehabilitantów aby nie wyginać się w nienaturalne pozycje w poszukiwaniu bólu od nerwów kulszowtch. Mam tego nie robić i sobie ich pod żadnym pozorem nie szukać. Ma nie boleć w naturalntch pozycjach (stanie, leżenie, siedzenie, chodzie, aktywność seksualna, itp co w życiu potrzebne) i tego mam się trzymać bo po pęknięciu pierścienia krążka międzykręgowego już człowiek zdrowy nigdy nie będzie, a sama operacja to tylko mechaniczne usunięcie ucisku na nerwy aby nie bolało.
Za tą wiadomość podziękował(a): perszing379 marca 2015 o 13:18 #56653Jak siedzę na tym “kuliku” to nie odczuwam skutków ubocznych ( tak jak w aucie gdzie mam regulację lędźwiową fotela ), gdy siedzę dłużej np. u siebie w kuchni ( na zwykłym krześle)wtedy drętwieją mi nogi i po godzinie muszę się rozprostować.
19 marca 2015 o 18:02 #56844To znowu ja z wieściami odnośnie mojego stanu.
Jednym słowem cały czas jest progres dodatni.
Raczej nie budzę się już z bólem, w nogę już nic prawie nie ciągnie. Czasami tylko czuję lekki ból w okolicach lędzwiowych ale to jest pikuś w porównaniu z tym jak cały czas wierciło przed operacja. Ten ból w lędzwiach to tylko po jakimś wysiłku lub lub zbyt ostrych ćwiczeniach i mogę go określić jako 50% z tego co było przed operacja – czyli niech sobie pobolewa da się z tym normalnie żyć.
Najważniejsze dla mnie jest, że mogę stać i chodzić nawet cały dzień bez żadnych bólów.
To już 2 miesiąc po operacji i wracam do pracy, wziąłem sobie jeszcze miesiąc rehabilitacji, na pewno nie zaszkodzi, a może tylko pomoc.
Staram się ćwiczyć 2 razy dziennie choć nie jestem mistrzem konsekwencji, nie dźwigać itp.
Najbardziej wkurza mnie że akurat teraz mam remont i aż chciało by się złapać za jakiś worek z gruzem i coś pomoc, tak to czuję się mentalnie jak baba albo emeryt 🙂Za tą wiadomość podziękowali: perszing37, adbur, wrongbit26 marca 2015 o 09:07 #56983Witam.
Zdaję relację z mojego stanu zdrowia.
W pracy byłem w poniedziałek, siedzenie nie sprawia problemów, zwłaszcza że ustawiłem sobie przypominaczkę aby co 45 min wstać i podchodzić przez 5-10 min.
Od siedzenia czułem tylko kość ogonową, ale to pewnie odzwyczajenie. Pod koniec zmiany zacząłem czuć się obolały, jak wróciłem do domu okazało się że mam 38,5°C.
Niestety nie popracowałem zbyt długo bo narzeczona sprzedała mi wirusowe zapalenie gardła i już we wtorek z gorączką leżałem na kolejnym tygodniowym L4.
Od tego leżenia, a może gorączek bolą mnie stawy. Trochę się tym denerwuje bo okolice lędzwi mocno dają popalić, ból jest taki jak że zmęczenia ale bez objawów ciągnięcia w nogi itp.
Mam nadzieję że to tylko przez gorączkę bo np. stawy w rękach albo kolanach też troszkę pobolewają. Mam nadzieję że do poniedziałku zwalczę wirusa i będzie kolejne podejście do pracy. - Nie jestem lekarzem -> nie udzielam porad medycznych.
-
AutorWpisy
- Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.